poniedziałek, marca 19, 2007

wlasnie spieprzylam cos fajnego
wyjatkowego
nie wiem co teraz

idiotka

14 Comments:

Blogger meluzyna said...

co sie stalo? co takiego spieprzylas?

10:02 AM  
Blogger itilli said...

jak zwykle dluga historia.
i jak zawsze laduje sie w jakies skomplikowane historie bez przyszlosci, szkoda tylko ze tym razem moze to jednoczesnie spieprzyc calkiem fajnie zapowiadającą się przyjaźń. cóż, myslec trzeba bylo...

12:38 AM  
Blogger meluzyna said...

ale to ktos nowy, czy ktos juz znany od dawna tylko, ze wyniknely z tej znajomosci jakies nowe komplikacje?

1:37 AM  
Anonymous Anonimowy said...

A dlaczego myslisz ze cokolwiek spieprzylas? Czy aby napewno skomplikowana historia i czy napewno bez przyszlosci? Mysle, ze odpowiedz na pytanie "Czego tak naprawde chcesz?" jest najbardziej kluczowe. Jak sobie na nie odpowiesz - bez wzgledu na wynik - moze sie okazac, ze nic nie spieprzylas. Badz soba i nie ograniczaj sie otoczeniem. Zadnym otoczeniem.

6:21 PM  
Blogger itilli said...

tak, to stanowczo bardzo odpowiednie pytanie i na pewno trzeba się zastanowić nad odpowiedzią ;) choć przyznam że nie będzie to łatwe... A Ty, czego tak na prawdę chcesz?
:)

1:32 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Tego co wszyscy, chociaz kazdy postrzega to na swoj wlasny sposob. Chce byc szczesliwy. Proste, nieprawdaz? :)

9:34 AM  
Blogger itilli said...

prawdaż. tylko jak?

11:12 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Moze zabrzmi banalnie... Ale odpowiedzi sama w sobie musisz poszukac :)

12:22 PM  
Blogger itilli said...

oj jaki Ty jesteś :/ i co ja mam teraz zrobić? może jakiś mały przetarg na odpowiedź? ;)

:*

3:36 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Przetarg? Tym sie nie da handlowac ;) Wybory, wybory... kompromisy... Nie da sie tego ominac. Jedyne co mozemy zrobic to nie pozwolic aby inni wybierali za nas. Jesli juz musimy wybierac zrobmy to sami :)
Sama kiedys napisalas ze zaluje sie tych rzeczy ktorych sie nie zrobilo, a nie tych ktore sie zrobilo.
Unikaj dobrze odżywionej rozpaczy :)
Twój :*

4:05 AM  
Blogger itilli said...

tak też staram się postępować
szkoda tylko że nawet rzeczy które chce się zrobić trzeba wybierać..
wybory, wciąż wybieram, raczej nie żałuje

kawa stygnie, co u Ciebie słychać? ;)

8:22 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Codziennosc, ale jakas... taka inna. Dotarly do mnie rzeczy o ktorych myslalem ze juz nie istnieja.
Nie pozwol jej wystygnac, nie ma nic gorszego jak "ciepława" kawa ;)
I don't like Thursdays ;)

:*

10:11 PM  
Blogger itilli said...

no to juz jakieś wnioski: żadnych "czwartków", ciepławych kaw i dobrze odżywionych rozpaczy. od siebie dodam cos na temat rutyny, tak aby nawet codzienność była niebanalna i usmiechu bo ubarwia i rozświetla wszystko :)
no a z banałów pamietaj że w przyrodzie nic nie ginie, czasem tylko się gubi ;) Cóż to takiego do Ciebie dociera?

:* miłej codzienności

10:29 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Codziennosc, rutyna... sama w sobie jest niebanalna, choc to moze zabrzmi dziwnie.
Banalne... to za male slowo i takie troche tendecyjne (rejs :D ), rozmyte. Codziennosc staje sie straszna kiedy zaczynamy ja postrzegac jak codziennosc, kiedy traktujemy ja jako przykra powinnosc, jako czasownik wielokrotny ;) Jak znany nam czwartek ;)
A nie musi byc. Codziennosc predzej czy pozniej wkradnie sie w nasze zycie. To od nas zalezy czy to bedzie wielokrotnosc czy cos czego "meandry" bedziemy zawsze odkrywac na nowo :)

Troche mi dziwnie pisac o codziennosci bo juz jej raz uleglem. Czuje lekka nutke swojej hipokryzji :D

Twój :*

11:16 PM  

Prześlij komentarz

<< Home