wolność w samotności
Patrzyła na niego wzrokiem jakim patrzy się na przyszpilanego do deski motyla. Mieszaniną obrzydzenia, ciekawości, lęku i jakieś sadystycznej sympatii. Uśmiechała się. Nienawidził tego jej uśmiechu. Bo mimo że był uśmiechem w stu procentach i nic nie można mu było zarzucić gdzieś tam czuło się że nie jest to uśmiech wesoły, że jego powodem nie jest szczęście ani radość ale coś innego. To czego nie wiedział to że powodem jej uśmiechu był triumf jaki spodziewała się odnieść nad swoimi uczuciami, poczucie swojej siły, ufność w niesłuszność wybranej przez siebie drogi. Ten sadyzm który kazał jej wciąż unieszczęśliwiać siebie i innych.
Uśmiechała się i mówiła świetnie, fantastycznie, cudownie. Oczywiście. Udawała że nic się nie stało. Dla niego oczywiście nie stało się nic ale
po tej wczorajszej rozmowie nic już nie mogło być proste. Wszystko ją przerażało i nie umiała znaleźć żadnego dobrego wyjścia z sytuacji. Ani siedząc tam z nią wtedy ani przewracając się na łóżku przez pół nocy wpatrując się w niknący w ciemnościach sufit.
Kiedy szła do niego paląc papierosa stanęła na chwilę i uśmiechnęła się do siebie tym okrutnym uśmiechem sadystycznego dziecka. Już wiedziała. Mur. Maska. Poczucie własnej siły która nie pozwoli by ktoś zniszczył jej luksusową samotność na która tyle pracowała. Wyobraziła sobie jak przywiązuje łańcuchami swoje uczucia, jak zamyka je w celi. Widziała jak pomiędzy nią a światem rośnie mur. Przezroczysty i dźwiękoprzepuszczalny ale nie do przejścia.
Dzwonek do drzwi. Cześć, cześć. Płyta, rozmowa o jakiś obojętnych sprawach. Idziesz z nami na papierosa? Od kiedy Ty tyle palisz?
Zaciągając się mocno powiedziała że robi to na co ma ochotę i nikt nie będzie jej mówił co może a co nie.
Zabrzmiało to jak groźba.
Przestraszył się. Nie poznawał jej. Fakt że nie znali się długo ale jeszcze wczoraj była kimś zupełnie innym. Ciepłą, wesoła i serdeczną kobietą gotującą obiad, radosnym śmiejącym się dzieckiem. Osobą serdeczną, stworzoną do tego by ją kochać. Dziś za to była zimną wyrachowaną istotą która myślała że oszuka kogokolwiek tym sztucznym uśmiechem. Co się stało i jak. Kim ona właściwie jest. Teraz i on poczuł ze lepiej jest uciec, że jej lepiej unikać z daleka. Że się kompletnie pomylił.