nie-istnienie
Siedział więc tak i patrzał na buty. Nigdy nie widział więcej niż buty i nogi. Mnóstwo butów i nóg, nogawki, rajstopy, skarpetki, sandały, półbuty, adidasy, czółenka, białe, czarne, brązowe, niebieskie, zielone, czerwone. Buty. Nogi. I chodnik.
Jakoś nigdy nie przyszło mu do głowy podnieść wzrok i spojrzeć na ludzkie ręce, twarze, włosy. Spojrzeć w czyjeś oczy. W tych oczach przecież dla niego nie było nic. On nie istniał, siedzący na chodniku, zapatrzony w buty i nogi, zawieszony w niebycie, zamyślony o niczym.
Gdyby ktoś spytał go, nad czym tak myśli i czemu tak siedzi, nie potrafiłby odpowiedzieć. Pewnie byłby bardzo zdziwiony, gdyby ktoś o cokolwiek go zapytał, gdyby ktokolwiek coś do niego powiedział. On przecież nie istniał.
Jakiś instynkt kazał mu tak siedzieć i czekać aż uzbiera jakieś pieniądze. A kiedy tych pieniędzy będzie dość – iść kupić coś do jedzenia. Kiedy nadejdzie noc i zimno – poszukać schronienia i spać. Kiedy nastanie dzień – usiąść na tym chodniku, wśród butów i nóg i czekać, kiedy kilka monet wyląduje w kubeczku – iść coś zjeść, o jeszcze jeden dzień wydłużyć życie, które już życiem być dawno przestało.Kiedy przestało?
Nie wie. Nic nie wie. O nic go nie pytaj, on przecież nie istnieje.
Jakoś nigdy nie przyszło mu do głowy podnieść wzrok i spojrzeć na ludzkie ręce, twarze, włosy. Spojrzeć w czyjeś oczy. W tych oczach przecież dla niego nie było nic. On nie istniał, siedzący na chodniku, zapatrzony w buty i nogi, zawieszony w niebycie, zamyślony o niczym.
Gdyby ktoś spytał go, nad czym tak myśli i czemu tak siedzi, nie potrafiłby odpowiedzieć. Pewnie byłby bardzo zdziwiony, gdyby ktoś o cokolwiek go zapytał, gdyby ktokolwiek coś do niego powiedział. On przecież nie istniał.
Jakiś instynkt kazał mu tak siedzieć i czekać aż uzbiera jakieś pieniądze. A kiedy tych pieniędzy będzie dość – iść kupić coś do jedzenia. Kiedy nadejdzie noc i zimno – poszukać schronienia i spać. Kiedy nastanie dzień – usiąść na tym chodniku, wśród butów i nóg i czekać, kiedy kilka monet wyląduje w kubeczku – iść coś zjeść, o jeszcze jeden dzień wydłużyć życie, które już życiem być dawno przestało.Kiedy przestało?
Nie wie. Nic nie wie. O nic go nie pytaj, on przecież nie istnieje.
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home