Budzę się... Wychodzę... Rozglądam się... Wreszcie jestem.
Słucham, wsłuchuję się w ciszę. To, co usłyszę jest wyrazem mojego Ja, bo Ja to cisza, pustka, nicość dająca zapełnić się ochłapami codzienności.
Gdzieś na dno mojej duszy wpełza Rutyna, Przyzwyczajenie, Obojętność. Szarość ubarwiana czasami małą, brudnożółtą strużką Cynizmu. Potokiem zalewają moje myśli Uprzedzenie, Stereotyp, Konwenans i Wstyd. Łańcuchem oplata mnie Obowiązek. Kulą u nogi staje się Strach.
Pustkę wypełnia już świat kolorów- farb zaczerpniętych ze studni Wychowania i Społeczeństwa. Zaczynam się zastanawiać- tych pojęć nie było we mnie. Jeszcze wczoraj nie wiedziałam co to Prawo, Wina, Kara. Nie szukałam Prawdy bo było nią wszystko. Dziś nie ma pustki, tego, co już wiem, że było Wolnością.
Słucham, wsłuchuję się w ciszę. To, co usłyszę jest wyrazem mojego Ja, bo Ja to cisza, pustka, nicość dająca zapełnić się ochłapami codzienności.
Gdzieś na dno mojej duszy wpełza Rutyna, Przyzwyczajenie, Obojętność. Szarość ubarwiana czasami małą, brudnożółtą strużką Cynizmu. Potokiem zalewają moje myśli Uprzedzenie, Stereotyp, Konwenans i Wstyd. Łańcuchem oplata mnie Obowiązek. Kulą u nogi staje się Strach.
Pustkę wypełnia już świat kolorów- farb zaczerpniętych ze studni Wychowania i Społeczeństwa. Zaczynam się zastanawiać- tych pojęć nie było we mnie. Jeszcze wczoraj nie wiedziałam co to Prawo, Wina, Kara. Nie szukałam Prawdy bo było nią wszystko. Dziś nie ma pustki, tego, co już wiem, że było Wolnością.