środa, lipca 01, 2009

dziś ruszam w kolejną podróż. i niby nic bo tym razem ktoś na mnie czeka, coś na mnie czeka. I niby nic bo przecież Polska, swój kraj, swój język, swoi ludzie. A jednak boję się bardzo.

Plecak spakowany nieodpowiednimi ciuchami. Jak zawsze są złe, zbyt ważne by były dobre, nie służą do tego by ogrzać ciało, grzać czy chłodzić, o nie! ciuchy są ważne, najważniejsze, jak cie widzą tak cię piszą, kod społeczny, pozycja, światopogląd, zainteresowania i diabli którzy ubierają się u prady czy gdzie tam do cholery wiedzą co jeszcze.
Moje ciuchy nie wyrażają nic, przeznaczone tylko do noszenia nie do komunikowania. I choćbym nie wiem jak się starała nie przeskoczę, mogę kupić piękne ubrania które mówią "jestem fajna, zajebista, najzajebistsza" i ich nie ubiorę. Dalej będę przeźroczysta.

A nie chcę być przeźroczysta. Bo tym razem coś na czym mi zależy. Bo tym razem chcę żeby ktoś mnie zauważył. Chcę żeby wreszcie coś się zmieniło. W moim życiu. Żeby wreszcie wskoczyło na właściwe tory.